Przepełnione domy dziecka
Domy dziecka pękają w szwach. W niemal wszystkich placówkach opiekuńczo-wychowawczych dzieci jest więcej niż miejsc.
W Domu Dziecka w Krasnem mieszka 84 wychowanków - od niemowląt po 19-latki. Żeby spełnić wymagane przepisami standardy - należałoby do końca roku ponad połowę dzieci stamtąd odesłać. Problem w tym, że nie ma dokąd. W pozostałych placówkach w powiecie białostockim jest podobnie, a rodzinne domy dziecka - można policzyć na palcach jednej ręki.
Dlatego Dom Dziecka w Krasnem, dzięki temu, że składa się z kilku budynków, zostanie przekształcony w zespół placówek: dom dziecka i placówkę dla noworodków oraz dzieci przyjmowanych w nagłych, kryzysowych sytuacjach. Wtedy w każdej z tych placówek będzie mogła być trzydziestka dzieci.
Tam, gdzie nie da nie da się utworzyć zespołu - dyrektorzy będą korzystać z furtki w przepisach, które pozwalają mieć o 15 procent podopiecznych więcej niż miejsc. Jednak dotyczy to tylko dzieci, które są przyjmowane na wniosek rodziców lub opiekunów prawnych.
Urzędnicy widzą nadzieję w zawodowych rodzinach zastępczych. Ale w powiecie białostockim - jak dotąd - nie ma jeszcze ani jednej takiej rodziny.
Domy dziecka pękają w szwach. W niemal wszystkich placówkach opiekuńczo-wychowawczych dzieci jest więcej niż miejsc. Przepisy nakazują do końca tego roku zmniejszyć liczbę wychowanków do 30. Dyrektorzy placówek wraz z urzędnikami szukają sposobów na ich obejście.
TVP3 Białystok